Tak
mnie dzisiaj naszło i z dwóch kłębów jemioły, która rzuciła mi się była pod nogi w drodze na dworzec pkp oraz ze sznura kolorowych lampek
choinkowych przyniesionych ze strychu wraz z zimową pościelą urządziłam
sobie jak zwykle niepowtarzalną świąteczną dekorację. Niepowtarzalną, bo
tworzoną zawsze z tego co akurat pod ręką, bez żadnego wcześniejszego
planu, więc każdego roku zupełnie inną.
Mam wrażenie, że ta jemioła nie przypadkiem rzuciła się właśnie przede mnie. Widocznie pora była przypomnieć sobie i o takim ziółku i jego właściwościach.
Mam wrażenie, że ta jemioła nie przypadkiem rzuciła się właśnie przede mnie. Widocznie pora była przypomnieć sobie i o takim ziółku i jego właściwościach.
Za oknem znowu spadło to białe.
Wieczorem
przeleję i osłodzę jesienne zalewy. Wesołe święta nie biorą się z niczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz